Archiwum listopad 2019


List 9
28 listopada 2019, 16:35

"Co mam zrobić teraz, gdy odszedłeś? Jeśli nic się nie zmieni, a tak zwykle bywa, usiądę w kącie i zapłaczę, aż moje serce skamieniej z bólu. Siedzę przez chwilę bez ruchu, jak sparaliżowana. Wszystko zastygło, skamieniało we mnie. Potem przepełnia mnie ogromna tęsknota. Później odczuwam strach, ból, samotność, pustkę. Płaczę dopóty, dopóki nie skamienieje z bólu, wspominając przeszłość."

Peter Alexander McWilliams - Jak przeżyć utratę miłości.

 

Ukochany Robsonie,

   dziś mam za sobą trudną chwilę. Przygotowuję się do przeprowadzki z naszego mieszkania. Dziś spakowałam to, co najtrudniejsze — Twoje pamiątki. Do kartonu przełożyłam Twoją poduszkę, którą dałam Ci na pierwsze święta. Spakowałam również tam bilet z kina, bilety z pociągów, ukochany mój spakowałam również Twój Suplement Dyplomu. Kochanie tak się cieszyliśmy z naszych sukcesów. Kochany mój, tak ciężko było mi pakować to pudełko, tak bardzo bolało mnie serce, rzeczy mojego mężczyzny spakowane w jeden karton. Sześć lat życia spakowane w pudło.

 

   Robson, pakowanie tak bardzo boli, serce mi pęka na samą myśl o tym, że muszę spakować 4 lata w kartony i walizki. Spędziliśmy w tym mieszkaniu wspaniałe cztery lata. To tu zostałam Twoją narzeczoną, to tu tysiące razy wyznawałam Ci miłość i cieszyłam się naszym szczęściem. Dziś nie umiem się cieszyć niczym w tym mieszkaniu, patrzenie na te ściany sprawia mi wiele bólu, wszystko mnie ściska od środka. Robert, tak okropnie za Tobą tęsknię, że nie masz pojęcia. Kocham Cię tak bardzo mocno i tak bardzo chciałabym się do Ciebie przytulić. Ile bym dała, żeby znowu móc się z Tobą śmiać. Już nie mam siły płakać, nie mam łez, pieką mnie oczy. Nie mogę sprawiać innym przykrości swoimi łzami.

 

   Ukochany mój, niedługo znowu stanę nad Twoim grobem. Znowu spojrzę tylko na zimny kamień, kochanie serce mnie boli na samą myśl, że będę jedynie mogła patrzeć na Twój zimny grób. Robson, proszę bądź ze mną tam, bądź przy mnie cały czas i czuwaj nade mną, proszę Cię z całego serca.

 

Na zawsze Twój

Kwiatuszek.

List 8
26 listopada 2019, 13:09

„Jeżeli się oddaje komuś serce i ten ktoś umiera, czy zabiera ofiarowane serce ze sobą?
Czy potem do końca życia chodzi się z wielką dziurą w środku, której już nic nigdy nie zdoła zapełnić?” Jodi Picoult - „Dziewiętnaście minut”

Najdroższy Robsonie,

zabrałeś mi serce, zabrałeś część mnie. W środku czuję ogromną pustkę, bo tak jak pisałam wcześniej, część mnie umarła razem z Tobą. Wraz z Twoją urną, do grobu schowano także część mnie i mojego serca. Oddałam Ci serce w całości już wtedy 4 lipca 2013 roku. Ostatnie trzy miesiące Twojego życia, moje serce najdroższy biło tylko dla Ciebie. Często mam poczucie bezsensu, walczyłam o Ciebie i zwyczajnie przegrałam tę walkę. Jedynie mam nadzieję, że te miesiące pozwoliły Ci poczuć moją miłość.

Układam swoje życie na nowo, staram się oswoić z tym, co się przydarzyło i że już nie będzie nic tak jak miało być. Wszystko jest bardzo trudne, mimo że mam u swojego boku wspaniałego człowieka. Czarek dba o mnie, pozwala mi przeżywać żałobę po Tobie na spokojnie, nie ma dnia, żebyśmy nie wspomnieli Cię w jakiejś rozmowie. Nadal mam uczucie, że zaraz wrócisz i wszystko będzie jak miało być, a z drugiej strony uczę się żyć z kimś innym u mojego boku. Ukochany mój, możesz być o mnie spokojny, zostałam w dobrych rękach, Twojego ulubionego kolegi. Spędzaliście z Czarkiem mnóstwo czasu w pracy, jak i poza nią, rozumieliście się doskonale i mieliście tyle wspólnych tematów. To wszystko jednak nie sprawia, że jest mi łatwo pogodzić się z Twoją śmiercią, że nie tęsknię za Tobą. Tęsknię całym sercem, nie umiem się pogodzić z tym, że moja rzeczywistość jest inna, niż miała być. Na nowo muszę tworzyć marzenia, czego nie umiem, nie umiem już marzyć i boję się marzeń, że znowu wszystko runie i marzenia się nie spełnią. My marzyliśmy o wspólnym mieszkaniu, pamiętasz, jak marzyłam o świętach w naszym domu? Mieliśmy razem ubierać choinkę, ja miałam gotować w kuchni, a Ty miałeś zmywać naczynia. Mieliśmy całą rodziną spotykać się przy świątecznym stole. Wyobrażałam sobie jak idziemy wspólnie na pasterkę z naszym małym Szymonkiem.

Wiesz, w tym roku najchętniej bym przespała święta, bo nie wyobrażam sobie jechać do Giżycka bez Ciebie. Nie chcę Robson nawet prezentów, bo to są tylko rzeczy materialne, które nie będą Tobą ani nie zapełnią pustki po Tobie. Nie pójdę w tym roku na spacer z Tobą, nie będę mogła Ci opowiadać o wszystkim. Nie będę mogła do Ciebie zadzwonić czy idziesz ze mną po zakupy. Pamiętasz, w tamtym roku razem szliśmy po rybę, zwykłe wyjście po rybę dało mi radość, bo mogłam na chwilę zobaczyć się z Tobą i to z Tobą mogłam iść po tę rybę.

Mój Robercie już nic nie będzie łatwe i w tym roku na pewno nic nie sprawi mi radości w święta. Pustka w sercu nie pozwala mi się w pełni cieszyć.

Robert, kocham Cię z całych sił, proszę, opiekuj się mną i pomóż mi przetrwać ten ciężki czas. Potrzebuję Cię Robson.

Twój na zawsze

Kwiatuszek.

 

List 7
21 listopada 2019, 16:28

"Jest taki ból, o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie."

Ukochany Robsonie,

nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo boli mnie Twoja nieobecność, jak tęsknię za Tobą. Brakuje mi Twoich buziaków w czoło pełnych czułości. Czasem mam ochotę wykrzyczeć tę złość i tęsknotę, ale wtedy po prostu milknę. Ja milknę, uwierzysz? No właśnie, wszystko jest u mnie teraz do góry nogami. Próbuję żyć, a wszystko mnie przytłacza. Ludzie odchodzą z mojego życia, chociaż mieli być na zawsze.

Nieuchronnie zbliża się ciężki dla mnie czas. Nadchodzą pierwsze święta bez Ciebie, nie zrobimy już sobie świątecznego wieczoru przed wyjazdem do domu. Podczas naszego ostatniego takiego wieczora wcinaliśmy babeczki, pierniki i mandarynki, pamiętasz? Układaliśmy puzzle i się świetnie przy tym bawiliśmy. W tym roku tego nie będzie, pojadę samotnie na święta i odwiedzę Cię na grobie. Zbliża się też czas mojej wyprowadzki z mieszkania, które razem wynajmowaliśmy. Boli mnie myśl, że zostawię nasze miejsce, gdzie byliśmy tacy szczęśliwi. Kochanie zostawię tutaj połowę serca. Nie umiem tutaj być z drugiej strony, bo uderza mnie Twój brak i wszystko Ciebie przypomina. Czuję się rozdarta między tym wszystkim i przytłoczona ostatnimi wydarzeniami.

Ludzie mnie oceniają, że przestałam Cię kochać, że o Tobie zapomniałam. Ukochany, ale nie zapomniałam i nie przestałam kochać, po prostu chce jakoś żyć dalej, albo raczej muszę żyć dalej. Na nowo muszę poznać i zbudować świat bez Ciebie, strasznie to jest trudne kochanie. Trudno jest zbudować świat na nowo po takich chwilach, po takiej stracie, zostawiłeś mój świat w gruzach. Nic już nie będzie takie jak kiedyś i ja już nie będę taka jak kiedyś, bo coś we mnie pękło, umarło i nie ma.

Znalazłam ostatnio Twoją ulubioną piosenkę https://www.youtube.com/watch?v=er-wrRbnNy4 i przypomniało mi się, jak byliśmy razem na koncercie Dżemu, to było na początku naszego związku. Robert ile bym dała, żeby wrócić do tych chwil, ale muszę się pogodzić, że nie będzie już takich chwil, nie będzie w ogóle żadnych naszych chwil. To po prostu bardzo boli i nie dam rady tego niczym wyrazić.

Czuwaj nade mną kochany, bo bardzo Cię potrzebuję.

Twój na zawsze

Kwiatuszek.

List 6
15 listopada 2019, 10:11

"Zamknęły się ukochane oczy, spoczęły spracowane ręce, przestało bić kochane serce."

 

Mój ukochany Robsonie,

 

   wciąż mam w głowie ten okropny poranek 7.08, godzinę 4:35. Odebrałam wtedy najgorszy telefon, obcy głos z drugiej strony powiedział mi o Twojej śmierci, o tym, że Ciebie już nie ma. Nie umiem Ci napisać, co wtedy czułam ukochany, chyba nic, jakbym dostała w głowę czymś ciężkim, zabrano mi tlen. Wybiegłam z pokoju zapłakana i wykrzyczałam ostatkiem sił dla Twojej mamy, że nie żyjesz. Słowa, które wypowiadałam, wydawały mi się takie nierealne, zaczęłam dzwonić do swojej mamy i do przyjaciół, znajomych i nie wierzyłam w to, co mówię. Powtarzałam jak z automatu, że nie żyjesz, a dla mnie to były tylko puste słowa, w które nie wierzyłam i tak naprawdę ich nie słyszałam.

 

   Widziałam najdroższy jak z pokoju, w którym leżałeś, wynoszą czarny worek i wkładają Cię do metalowej trumny, nie miałam siły kochany podejść i poprosić, żeby Cię otworzyli, widziałam ten worek tylko ja, to było nasze pożegnanie ukochany. Potem widziałam już puste łóżko w Twojej sali, okropne uczucie. Wciąż wszystko działo się poza mną. Cały dzień nie był prawdziwy. Skarbie musiałam wybierać urnę, w której miały spocząć Twoje prochy, do dziś to wspomnienie wywołuje u mnie łzy, to tak strasznie bolało. Tak strasznie cierpiałam, kiedy wybierałam koszulę, w której miałeś zostać spalony. Nic już nie miało znaczenia dla mnie. Nie takie decyzje miałam wtedy podejmować, wtedy mieliśmy się zastanawiać nad salą na wesele, a ja miałam sobie wybierać suknię ślubną. Wiedziałam, że urna ma być prosta, elegancka, klasyczna, bo Ty lubiłeś prostote i elegancję. Mój eleganciku ukochany.

 

   Kolejnego dnia musiałam się zmierzyć z czymś jeszcze gorszym, z widokiem mojego mężczyzny w trumnie. Nawet dziś jak o tym wspominam, to brakuje mi oddechu, nie widziałam gorszego widoku w życiu, moja miłość jedyna leżała martwa w drewnianym pudle, najdroższe oczy pełne miłości były zamknięte, dłonie już nie ściskały moich, tylko nieruchomo leżały, nie słyszałam bicia serca, ono już było martwe. Twoja noga była odchylona tak, jakbyś chciał uciec, chciałam Cię zabrać kochany. Czułam wtedy okropny żal, smutek i złość. Byłam jak opuszczone dziecko, które straciło swoje bezpieczeństwo. Za chwilę miała zostać spalona moja druga połówka, moje najpiękniejsze sześć lat życia, moja miłość. Robert to tak strasznie bolało, nie umiem Ci tego opisać. Jedyne co mnie pociesza, że Ty nie musiałeś tak cierpieć i oglądać mnie w trumnie.

 

   Kochanie ja nigdy o Tobie nie zapomnę, nigdy nie zapomnę szczęśliwych lat spędzonych z Tobą, ani tych ostatnich trzech miesięcy naszej wspólnej walki. Zawsze wymagałeś ode mnie bycia silną i mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny i że wtedy zdałam egzamin. Najdroższy nigdy nie przestałam Cię kochać, mimo że przez te trzy miesiące czułam się bardziej jak Twoja opiekunka albo druga mama to nadal Cię kochałam jak swojego mężczyznę, nadal chciałam wyglądać dla Ciebie ładnie. Przez te trzy miesiące stałeś się też trochę moim dzieckiem, bo musiałam poznać Twoje miny, musiałam umieć na Ciebie nakrzyczeć. Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby móc znowu Cię skrzyczeć ;)

 

   Lekarze mówili, że nie ma z Tobą kontaktu, ale ja wiem, że ich po prostu nie lubiłeś, na Twoją sympatię i akceptację trzeba było sobie zapracować. Ja wiedziałam, że jesteś świadomy i jest z Tobą kontakt, bo nie raz mi to udowodniłeś. Kochanie tak bardzo za Tobą tęsknię, za Twoimi oczami.

 

   Zawsze będę Cię kochała Robson, mój Księciuniu.

Twój na zawsze

Kwiatuszek.

 

List 5
10 listopada 2019, 12:48

"Śmialiśmy się dopóki nie przyszło nam płakać, kochaliśmy aż do naszego ostatniego pożegnania. Byliśmy najlepsi, myślę, że już nigdy nie będziemy Tylko ja i Ty nawet przez moment."

 

Kochany Robercie,

wracam dziś myślami do naszych wspólnych dni. Każdy moment był wyjątkowy, każda sekunda z Tobą dawała mi wiele radości. Tak sobie myślę, że gdyby nagrać film z naszego życia to powstałaby naprawdę wspaniała komediowa powieść. Najpiękniejsze w naszej miłości było to, że robiliśmy wszystko, aby druga osoba była szczęśliwa. Napędzaliśmy się wzajemnie radością. Pragnąłeś wyjazdu do Londynu, żeby pokazać mi inny świat i tak bardzo się cieszyłeś tym, że sprawisz mi radość, a ja cieszyłam się, widząc Twój zapał i Twoją radość. Najdroższy tak bardzo tęsknię za Twoim promiennym uśmiechem, mam go ciągle przed oczami. Czy może być coś piękniejszego w miłości niż chęć sprawiania radości drugiej osobie? Nie ma nic piękniejszego i dlatego nasza miłość była tak wspaniała, cieszyliśmy się oboje drobnymi gestami. Cieszyłeś się, że kupiłam Ci serek w sklepie, a ja cieszyłam się, że pamiętałeś o mnie podczas zakupów i coś mi kupiłeś, bo nie liczyły się te materialne rzeczy, liczyło się, że wzajemnie chcieliśmy sprawić sobie radość. Kupując coś, Tobie cieszyłam się już na myśl o tym, jak będą się śmiały Twoje oczy. Kochany tak wiele bym dała, żeby znowu zobaczyć Twoje śmiejące się oczy.

 

Dziś z moich oczu leci potok łez, bo ogarnia mnie ogromna tęsknota za Tobą i żal, że Ciebie już nie ma i nie będzie. Staram się godzić, z tym że już nie będzie NAS, nie spojrzę więcej w Twoje oczy, nie usłyszę, jak mówisz, że mnie kochasz. Życie pcha mnie do przodu ukochany. Buduję je na nowo z kimś u mojego boku, ale to nie znaczy, że zapomniałam o Tobie i przestałam cierpieć. Ludzie myślą, że zapomniałam o Tobie, bolą mnie okropnie takie opinie, bo cierpię po Twojej śmierci i to bardziej niż na początku. Walczyłam o Ciebie do samego końca, a moja walka nie przyniosła efektów i muszę iść do przodu bez Ciebie. Strasznie mnie boli, że ludzie mnie oceniają i moje postępowanie, a nie widzieli jak, walczyłam o Ciebie do ostatniej chwili. Ja Robson po prostu próbuję dalej żyć i szukam nowego sensu życia, bo inaczej zrobiłabym coś, żeby przyjść do Ciebie. Wiem, ile bólu zadałabym naszym najbliższym, a starczy cierpienia dla Babci i dla naszych wspaniałych mamć. Pisałam Ci już to, ale zawsze będę to powtarzała, żyłam dla Ciebie przez te 6 lat, a ostatnie nasze trzy miesiące były całkiem podporządkowanie Tobie, oddychałam po to, żeby dać Ci odrobinę siebie. Wiedziałam, że musisz mnie zobaczyć i wiedz kochany, że czasem płakałam, bo nie miałam siły do Ciebie jechać, ale pchała mnie moja miłość do Ciebie. Wiedziałam, że musimy potrzymać się za rękę chociaż sekundę, musiałeś poczuć moją obecność, musiałeś wiedzieć, że mi zależy na tym, żebyś wyzdrowiał. Nie są to tylko puste słowa, pokazałam Ci to swoją obecnością ukochany, walczyłam o Ciebie za wszystkich, robiłam co, mogłam, żebyś wyzdrowiał najdroższy, wierzyłam, że wyzdrowiejesz. Życie zdecydowało inaczej i zostałam sama bez Ciebie, z marzeniami i tą cholerną pustką w sercu i muszę maszerować dalej, więc wybacz, że układam sobie życie bez Ciebie. Wcale nie jest mi łatwo, nie jestem szczęśliwa, ja po prostu bywam szczęśliwa, ale wiem, że kiedyś ból po Twojej śmierci zelżeje i będę w pełni szczęśliwa. Wcale sobie z tym wszystkim nie radzę, a ludzi mi dokładają bólu. Ty i ja kochaliśmy się z całego serca, byłeś moją pierwszą wielką miłością, dla której byłam w stanie zrobić wiele i gdybym miała pewność, że wrócisz, czekałabym na Ciebie do ostatniej chwili, gdyby moje łzy mogły mi Ciebie zwrócić, nie przestawałabym płakać, chociaż nie ma dnia, żebym nie roniła za Tobą łzy. Strasznie mnie boli Twoja śmierć i pustka, jaką po sobie zostawiłeś mój Księciuniu.

 

Nie przestaniesz nigdy być dla mnie ważny, nigdy nie znikniesz z mojego serca ani pamięci. Będę Cię kochała kochany do końca życia, a teraz proszę, opiekuj się mną i pomóż, przetrwać ten straszny czas gdziekolwiek jesteś. Kocham Cię Kochany na Zawsze.

   Twój na zawsze

Kwiatuszek.