List 45


25 lipca 2020, 14:03

 „Nihil difficile amanti.”
(Dla kochającego nie ma nic trudnego.)

 

Kochany Robercie,

 

   rok temu nieuchronnie zbliżał się moment naszego bolesnego rozstania. Jak wyglądał mój dzień rok temu? Rano wróciłam z nocki, pospałam z 5 albo 6 godzin, później pojechałam do Ciebie, posiedziałam z Tobą i na 18 wróciłam na terapię do Gdyni, później kawa u Czarka z Matim i do pracy na 22. Jak to czytam teraz, to jest do dla mnie niemożliwe. Jak po nocce mogłam spać po 5 albo 6 godzin i pędzić z myślą, że już nie będę miała chwili na odpoczynek. Tak żyłam przez trzy miesiące i nie żałuję ani jednej takiej chwili. Nie piszę tego, żeby ludzie mnie podziwiali, bo tu nie ma nic do podziwiania. Robiłam to dla Ciebie i dla siebie, dla mnie nie ma w tym nic wyjątkowego. Ja po prostu kochałam i chciałam pokazać Ci tę miłość. Rok temu ta miłość dawała mi wiarę, że wyzdrowiejesz, wciąż uparcie powtarzałam, że ja Cię z tego wyciągnę. Kochałam Cię i kocham nadal i nie było dla mnie wtedy nic ważniejszego niż pokazanie Ci tej miłości, bo ta miłość miała Cię uleczyć. Pani psycholog mi powiedziała, że może to dzięki tej miłości dane nam było spędzić ze sobą te 3 miesiące po wypadku, bo Ty walczyłeś, ale są rzeczy, z którymi nie wygramy.


   Na razie nie wygram z tęsknotą i bólem za Tobą. Kocham Cię i z tym trudno mi pogodzić się z Twoją śmiercią. Wciąż pojawiają się pytania, dlaczego ktoś pozwolił na to, żeby to się skończyło. Po co ktoś mi zadał tak okropny cios, czy ktoś ma teraz satysfakcję z mojego bólu? Dlaczego los tak okropnie mnie doświadczył? Chciałabym wciąż jechać z Tobą na spacer na Orłowo, iść z Tobą na klif. Chcę się z Tobą wygłupiać, chcę jak małe dziecko i jak małe dziecko nie rozumiem, dlaczego nie mogę. Jestem małym, upartym dzieckiem, które nie rozumie, dlaczego nagle wszystko się skończyło. Ktoś dał mi poznać miłość, szczęście, wspaniałego człowieka, a później nagle mi to zabrał, dla kaprysu? Tak się nie robi, bo to rozwala człowieka na części, bo to strasznie boli. Ból psychiczny jest gorszy od tego fizycznego, bo na to nie da się wziąć tabletki przeciwbólowej. To boli, piecze i ciągle krwawi.

   Kochałam, walczyłam, przegrałam.

      Kocham Cię Robert. Proszę, czuwaj nade mną.

 

Na zawsze

Twój Kwiatuszek.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz