List 25
22 marca 2020, 14:36
„Wspomnienia ogrzewają człowieka od środka. Ale jednocześnie siekają go gwałtownie na kawałki.”
– Haruki Murakami
Ukochany Robercie,
każda chwila z naszych sześciu lat jest teraz wspaniałym wspomnieniem. Często potrafię coś wspominać i śmiać się radośnie, wtedy na chwilę przenoszę się do czasu, kiedy żyłeś. Chwilami wspomnienia sprawiają, że sypię się na milion kawałków, wszystko mnie okropnie boli i tęsknię jeszcze bardziej niż zwykle. Miliardy chwil spędzonych z Tobą, w głowie przewija się mnóstwo obrazów tamtego życia. Wracając do naszych wspomnień, często mam wrażenie, że stoisz obok i śmiejesz się ze mną. Na chwilę zapominam o moim bólu i tej okrutnej tęsknocie. Wciąż przed oczami mam Ciebie roześmianego, zawsze szczęśliwego. Uśmiecham się często do tego obrazu w głowie.
Ostatnio, w pracy, ktoś na Twoim ukochanym KOW'ie zaśmiał się podobnie do Ciebie i wtedy miałam wrażenie, że to Ty, spojrzałam z kompletacji, ale Ciebie tam nie było. Już nigdy Ciebie tam nie będzie, często spoglądam w tamtą stronę, żeby Cię ujrzeć. Wiesz, na KOW'ie to już nie jest to samo co kiedyś, bardzo tęsknię za starym KOW'em i za soczystą k*rwą, którą dało się od Ciebie usłyszeć, bo ktoś doprowadził Cię do szału. Uwielbiałam, na przekór Tobie pytać gdzie mogę postawić paletę jak, miałam mnóstwo miejsca na jej odstawienie, a Ty wtedy się wkurzałeś za moje żarty. Kochanie, dzięki Tobie nauczyłam się ustawiać kartony na paletach jak najdokładniej, teraz nowi ludzie nie muszą tego pilnować, bo nowy KOW już nie krzyczy, niestety. Nie poznałbyś nowego KOW'u. Często wspominamy z Czarkiem dawny KOW.
Wczoraj opowiadałam Czarkowi trochę o swoim życiu i stwierdziłam, że dałoby się z tego nakręcić film. Na mnie jedną w ciągu ponad dwudziestu lat spadł ogrom nagłych nieszczęść. Twoja śmierć była największym ciosem, bo myślałam, że w końcu życie się do mnie uśmiechnęło, a Ten z Góry chce wyrównać rachunki za wszystkie straty. Ciebie też mi zabrał i jestem na Niego obrażona, nie umiem już Go tak prosić, jak kiedyś. Ta relacja się zmieniła Robson. Twoją śmiercią zadał mi największy ból, jestem jak bokser, który został powalony na deski i nie potrafi wstać o własnych siłach. Wciąż szukam czegoś co da mi ukojenie i ulży mojemu bólowi.
Wiesz, co mi się przypomniało? Jak kiedyś na majówce był u nas Kamil i Tomek, robiłam z chłopakami tortillę i zabrakło nam śmietany do sosu, więc Ty poszedłeś po zakupy. Wróciłeś zadowolony i roześmiany. Opowiedziałeś nam, że w ogrodzie bawiły się dzieci i jedno dziecko do drugiego powiedziało „ence pence ch*j ci w ręce". Stało się to tekstem majówki, oczywiście w Twoim wykonaniu to brzmiało najlepiej.
Robson kocham Cię z całych sił. Czuwaj nade mną kochanie.
Na zawsze
Twój Kwiatuszek.
Dodaj komentarz